"Wśród szumu drzew historia się zaczyna…" pieczenie chleba
Pewnego letniego, słonecznego dnia siedziałyśmy z babcią w ogródku i zajadałyśmy świeży chleb z masłem. Za drewnianym ogrodzeniem falowało złote żyto, szumiąc jak morze. Nagle babcia głośno westchnęła. Zapytałam o co chodzi, a babcia odpowiedziała mi tak:
Na podlaskiej wsi jeszcze do niedawna można było zobaczyć żniwną przepiórkę. Powstawała ona na koniec żniw, a jej wykonanie polegało na tym, że pod koniec stawiania snopów z pszenicy, zostawiano małą kępkę zboża, dzielono ją na trzy garście i zaplatano warkocze. Zbierało się je u góry razem, wiązało, a kłosy ścinano, potrzebne bowiem były do święcenia w kościele. W środku przepiórki pielono, wyrywano chwasty i kładziono chleb i sól, przepiórkę zaś przystrajano kwiatami. Stawiano ją zawsze przy ostatnim dziesiątku.
Przed II wojną światową kobiety na wsi same szyły lniane ubrania dla rodziny, a ich mężowie hodowali do tego potrzebny len. Mężczyźni uprawiali pole i siali ziarna lnu, kiedy zaś len zszedł, kilka razy wyrywało się chwasty spomiędzy jego łodyg. We wrześniu, gdy już osiągnął około trzydziestu centymetrów, zakwitał jasnymi kwiatkami, wtedy wyrywało się go razem z korzeniami. Rozkładało się go na polu, gdzie leżał tydzień lub dwa.
Moja opowieść zaczęła się pewnego jesiennego popołudnia, kiedy poszłam z babcią do ogródka, aby zebrać kapustę. Ciężkie, zbite głowy ledwie zapakowałyśmy do skrzyni. Nie było żadnej szansy, abyśmy przyniosły je same do domu. Poprosiłam więc o pomoc braci. Chętnie się zgodzili i dzięki temu mogłyśmy szybciej zacząć obierać warzywo.
Nagle pomyślałam, że wspólna praca, to bardzo dobry moment na wspomnienia. Spytałam więc, czy babcia opowie mi, jak kiedyś kiszono kapustę. Usłyszałam ciekawy opis tej, niby prostej, czynności.