bip

 

- Przypomniałam sobie, jak kiedyś sama w domu piekłam chleb.

- A jak babciu? Opowiedz mi. Proszę!

- Oj, długo by opowiadać! Ale właściwie mamy czas, więc posłuchaj…  Pieczenie chleba zaczynało się od wyrobienia ciasta w dzieży. Ciasto musiało stać całą noc. Aby dobrze wyrosło przykrywano je kożuchami, albo pierzynami i stawiano przy piecu. Następnego dnia dodawano mąkę i resztę składników, i wyrabiano, aż ciasto odstawało od rąk. Następnie robiono cztery dziurki, wlewano ciepłą wodę i nakrywano z powrotem kożuchami. Podczas gdy ciasto rosło, rozpalano w piecu. Drzewo układano na dwie palice na długość pieca i kilka krótszych palic w poprzek. Czynność tę powtarzano kilka razy w górę, tworząc tak zwane studnie. Wszystko po to, by równomiernie nagrzać piec. Gdy piec był nagrzany, wyjmowano węgielki przyrządem zwanym kosiorem i wymiatano popiół specjalną miotłą na długim kiju. Wówczas sprawdzano temperaturę. Brano odrobinę mąki i rzucano na środek pieca. Jeśli mąka się paliła, to znak, że temperatura w piecu jest za wysoka i trzeba trochę odczekać. Zanim wstawiono chleb do pieca, na jednym z bochenków czyniono znak krzyża i mówiono tak: „Rośnij chlebie jak słońce na niebie, bo dzieci jeść chcą”. Można też było piec chleb na liściach chrzanu albo kapusty. Dla urozmaicenia do chleba wkładano boczek lub mięso z solanki. Chleb z mięsem nazywano chlebem z duszą. Do wkładania chleba do pieca służyła drewniana, płaska łopata.

Babcia skończyła swoją opowieść. A ja poczułam, że muszę spróbować takiego chleba, bo z pewnością smakuje on inaczej, niż ten ze sklepu. Dlatego zapytałam:

- Babciu, a czy mogłabyś nauczyć mnie piec taki chleb?

- Dobrze - odpowiedziała babcia i uśmiechnęła się do mnie promiennie.

Następnego dnia zrobiłyśmy zakupy, a potem zakwas. Po kilku dniach to ja, z wypiekami na twarzy, pod czujnym okiem babci, wyrobiłam swój pierwszy w życiu chleb. Nie mogłam doczekać się, kiedy ciasto urośnie, a gdy było już gotowe do włożenia do pieca, zrobiłam tradycyjnie znak krzyża. Po upieczeniu okazało się, że skórka na moim chlebie trochę odstała, ale babcia pocieszyła mnie mówiąc:

- Chlebek się ugodził, tylko kotek po zaskórzu chodził – i roześmiała się serdecznie. Cała rodzina jadła tego dnia wyjątkową kolację. A ja nigdy nie byłam jeszcze taka szczęśliwa.

Wiktoria Mieczkowska kl. Vb Zespół Szkół w Sokołach Szkoła Podstawowa im. Adama Mickiewicza w Sokołach

Opiekun Dorota Brzozowska III miejsce w Konkursie Literackim „Wśród szumu drzew historia się zaczyna…” Fundacji „Larus” z Krzyżewa