- Jeżeli tego nie zrobi, będzie musiała odejść, a jeśli jej się uda, będzie mogła zawrzeć związek małżeński – oświadczył stanowczo ojciec Leonarda.
Młodzi nie chcieli zrezygnować z miłości, więc zgodzili się na wszystko, co wymyślił zły i chciwy Edward.
Następnego dnia Ewa rozpoczęła realizację trudnego, wręcz niemożliwego, zadania. Ukochany codziennie przyjeżdżał do niej na koniu, przywoził jedzenie i wodę, by była silna i wytrwała. Za każdym razem podchodził do niej, patrzył błagalnym wzrokiem i szeptał: „Krusz Ewo, krusz Ewo…” Tak było przez osiem dni. Dziewczyna ledwie żyła. Niestety, nie udało się jej skruszyć głazu w określonym czasie. Zgodnie z umową musiała odejść od ukochanego. Z rozpaczy wskoczyła do rzeki Śliny. Myślicie pewnie, że się utopiła. Otóż nie. Wpadła w ręce pięknej nimfy, która uwięziła ją w swoim wodnym królestwie. Ewa spędziła tam kilka lat.
Tymczasem Leonardo wyrzekł się ojca i zamieszkał na odludziu. Wszyscy nazywali go pustelnikiem. Wiódł skromne życie. Zaprzyjaźnił się ze zwierzętami. Nie dbał o siebie, więc w ciągu kilku lat zmienił się nie do poznania. Miał długą, do pasa brodę, długie włosy, nosił odzież ze zwierzęcych skór. Nie przypominał już pięknego Leonarda. Nigdy nie zapomniał jednak o Ewie. Na myśl o niej uśmiechał się do siebie.
Pewnego dnia nimfa uwolniła Ewę. Nie chciała patrzeć dłużej na łzy dziewczyny, które podnosiły poziom wody w rzece. Ewa wróciła na powierzchnię cała i zdrowa, i chyba nawet piękniejsza niż była. Wilgoć ujędrniła jej skórę i nadała połysk włosom.
Jej obecność wzbudzała początkowo panikę wśród znajomych mieszkańców, ale Ewa nie interesowała się tym wcale. Pragnęła znaleźć ukochanego. „Muszę zapytać pustelnika, gdzie jest Leonardo. Wszyscy mówią, że to mądry, choć nieszczęśliwy człowiek. Może da mi jakiś znak” - pomyślała Ewa i czym prędzej pobiegła do samotnika.
Na widok mężczyzny drgnęła. „Znam te oczy”- pomyślała. „Nie, to niemożliwe” - biła się z myślami dziewczyna. Pustelnik rozpoznał ją od razu. Nie wiedział, co ma uczynić, nie chciał by się przestraszyła. Stali i patrzyli na siebie, i nagle z ich oczu popłynęły łzy. Znowu razem! Nikt nie jest w stanie opisać radości zakochanych. Dla takich chwil warto żyć.
Wkrótce Ewa i Leonardo pobrali się i osiedlili na ziemiach nieżyjącego już Edwarda. Doczekali też licznego potomstwa. Na pamiątkę tych wydarzeń nazwali to miejsce Kruszewo Brodowo. Kruszewo to połączenie słów – „krusz Ewo”, a Brodowo pochodzi od długiej brody Leonarda, którą zupełnie zgolił dopiero na łożu śmierci. Mówiono, że posiadanie włosa z jego brody chroni przed nieszczęściem i chorobami.
Obecnie Kruszewo Brodowo leży na 333 hektarach i liczy ok. 150 mieszkańców.
Marta Czajkowska kl.VIa
Zespół Szkół w Sokołach
Szkoła Podstawowa im. Adama Mickiewicza
opiekun: Dorota Brzozowska
Wyróżnienie w Powiatowym Konkursie Literackim „Ocalić legendę wysokomazowiecką od zapomnienia”
III 2014