bip

 

24 marca – Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów w czasie okupacji niemieckiej. W okupowanej Polsce, za jakąkolwiek pomoc okazaną ludności żydowskiej, groziła kara śmierci. Mimo to, były osoby, które ryzykując życiem – swoim i całej rodziny, decydowały się udzielić pomocy potrzebującym.

W Gminie Sokoły  na upamiętnienie zasługuje małżeństwo Władysławy i Stanisława Krysiewiczów z Kolonii Waniewo. Wójt Gminy Sokoły Józef Zajkowski wraz z Dyrektorem Centrum Kulturalno-Bibliotecznego w Sokołach Agnieszką Kurzyna-Zarzecką udali się do Waniewa. O godz. 8:00 wzięli udział we mszy św., której przewodniczył Ks. Proboszcz Jan Kukowski. Zgromadzeni zmówili modlitwę za Polaków ratujących Żydów. Następnie udali się przed tablicę upamiętniającą małżeństwo Władysławy i Stanisława Krysiewiczów. Złożono kwiaty i zapalono znicz w imieniu Instytutu Pileckiego i Gminy Sokoły.

Przypomnijmy historię Państwa Krysiewiczów:

W okresie okupacji niemieckiej, Władysława i Stanisław Krysiewiczowie wraz z piątką małych dzieci: dziewięcioletnią Alicją, ośmioletnią Ireną, sześcioletnią Krystyną, czteroletnią Teresą i trzyletnim Henrykiem, zamieszkiwali kolonię wsi Waniewo niedaleko Białegostoku. Rodzina wiodła skromne życie, utrzymując się z ciężkiej pracy na roli.

Kiedy 2 listopada 1942 r. Niemcy rozpoczęli likwidację getta w pobliskich Sokołach, znajomi Żydzi zwrócili się do Krysiewiczów z prośbą o ukrycie. Pomimo grożącej kary śmierci, małżonkowie udzielili im schronienia. Pod ich opieką znaleźli się Lejzer i Benjamin Rozanowiczowie wraz z żonami, małżeństwo Rywka i Szlomo Jaskółkowie, kobieta o nazwisku Olsza oraz dziewczyna z Warszawy o nieznanym imieniu i nazwisku. Uciekinierów przechowywano pod stodołą, która stanowiła część niewielkiego gospodarstwa, w specjalnie w tym celu przygotowanych przez Stanisława kryjówkach. Władysława zapewniała pożywienie, co przy dodatkowych ośmiu dorosłych osobach, stanowiło duże obciążenie dla całej rodziny.

Nocą, prawdopodobnie z 7 na 8 września 1943 r., kilkudziesięciu niemieckich żandarmów z posterunku w Tykocinie otoczyło dom i zabudowania gospodarcze należące do Krysiewiczów. Śpiącą rodzinę obudziło głośne uderzanie do drzwi. Wyprowadzony na podwórko Stanisław, pomimo wielu zadawanych ciosów, zaprzeczał jakoby ukrywał Żydów. Skatowanego do nieprzytomności Niemcy dobili strzałem w głowę. Dom i zabudowania gospodarcze podpalono, a uciekający w popłochu Żydzi zostali zastrzeleni.

Niepewny los czekał również dzieci Krysiewiczów i ich matkę. Wraz ze zrabowanym mieniem, załadowano ich na należącą do najbliższych sąsiadów furmankę. Jeden z żandarmów powiedział sąsiadce, aby zaopiekowała się dziećmi, ponieważ w przeciwnym razie zastrzelą je na miejscu albo zabiorą ze sobą. Bez zastanowienia wyraziła zgodę. Władysławę, pod zarzutem ukrywania Żydów, przewieziono na posterunek do Tykocina. Torturowana, nie wydała innych osób, które również pomagały Żydom. Po dwóch dniach została zamordowana i pochowana we wspólnym grobie z nieznaną Żydówką na pobliskim cmentarzu żydowskim. Bratu Władysławy udało się przekonać żandarmów, aby pozwolili mu podjąć jej szczątki i pochować na cmentarzu katolickim w Tykocinie.

Na polecenie miejscowych żandarmów, zwłoki Stanisława i pomordowanych Żydów zakopano w zbiorowej mogile. Po pewnym czasie rodzina Krysiewicza ekshumowała ciało Stanisława, aby złożyć do grobu na cmentarzu w Waniewie.

Dzieci trafiły do sierocińców. Najmłodsi, Henryk i Teresa, zostali adoptowani przez rodzinę zastępczą i przybrali inne nazwisko. Z resztą rodzeństwa odnaleźli się dopiero po wielu latach.
Władysława i Stanisław Krysiewiczowie 25 lipca 1993 r. zostali uhonorowani tytułem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata przez Instytut Yad Vashem w Jerozolimie.

 Agnieszka Kurzyna-Zarzecka